Dzisiaj trwa drugi dzień wizyty Jego Świątobliwości Benedykta I – głowy Państwa Kościelnego Rotria. Warto o tej wizycie poczytać z kilku powodów. Przede wszystkim jakość organizacji wizyty (za którą odpowiadała zarówno strona trizondalska jak i rotryjska) jest naprawdę na wysokim poziomie. We wszystko zaangażowało się kilka osób po obu stronach, a narracyjnie wciągnięto cały kraj. Tak oto Benedykt I zotał powitany w jednym z dalmenckich portów zarówno przez naszą rządową delegację (na czele z Ozzym Washburnem i Adrianem Trydenckim y Potockim), jak i nawet przez górników z Zagłębia Rottery. Niedługo potem, po przelocie do Trizopolis, odbyła się tam wieczorna defilada wojskowa, na której Trizondalczycy postanowili zaprezentować swoich wojaków także w strojach historycznych (drżyjcie rewanżyści z okresu RSiT czy z okresu Wydarzeń Sierpniowych), ale także postawili na symbole pokoju jak gołębie wypuszczone w niebo przez pięciopolskie dzieci. Po rozmowach dnia wczorajszego urządzono również bal w Pałacu Biskupim w Trizopolis (siedzibie Prymasa Trizondalu JE kardynała Dredera).
Ciekawsze niż sama narracja jest jednak jej tło polityczne. Na powitanie Benedykta I nasza delegacja wygłosiła następującą przemowę:
„Z nieskrywaną radością gościmy w Trizondalu Jego Świątobliwość, który raczył przybyć z pierwszą wizytą apostolską do Naszego kraju, ta wiekopomna chwila, jak myślimy, jest wspaniałym zaczątkiem do coraz doskonalszej współpracy pomiędzy Naszymi Narodami. W obliczu współczesnych zagrożeń, takich jak brak aktywności mieszkańców, zmniejszonej liczbie inicjatyw, odżywają demony imperializmu oraz segregacji Państw, na te które mogą bytować samodzielnie oraz na te, których suwerenność nie jest pożądana. W tym czasie jeszcze ważniejsza jest solidarność i braterstwo między sprzymierzonymi Narodami, okazywanie pomocy oraz dzielenie się radami i doświadczeniami. Liczymy, że w tym przyjaznym duchu rozwijać się będą nadal stosunki dyplomatyczne pomiędzy Trizondalem a Rotrią, bowiem zaczyn jest już zrobiony, teraz wystarczy czekać na efekty. W tym miejscu należy odwołać się do narodowych cech trizondalskich, takich jest serdeczność, gościnność i otwartość, mamy nadzieję że Wasza Świątobliwość oraz Wasze Ekscelencje je odczują, co uczyni Wasz pobyt jeszcze lepszym i pozytywnym.”
Wydaje się, że zainteresowanie sprawami kościelnymi jest w Trizondalu bardzo duże, o czym świadczyć może chociażby fakt, że nasz kraj utrzymuje tam ambasadora. Także Rotria widzi w Trizondalu kraj priorytetowy, o czym świadczy aktywność JE kardynała Dredera w naszym państwie. Kolejnym dowodem naszej uwagi jest sam fakt organizacji takie narracji, jednak istnieje także druga strona medalu, już dużo mniej radosna. Kościół Rotryjski ma tylko jednego wiernego w Trizondalu, pozostałe osoby chociaż śledzą działalność tej wspólnoty religijnej, chociaż są aktywne w jej tematach, nie zadeklarowały swojej przynależności do niej. Jeszcze w maju bieżącego roku było to pięć osób. Tak spory spadek wytłumaczył dzisiaj Krzysztof van der Ice Hans:
„Moim zdaniem na spadek liczby wiernych składają się trzy czynniki a mianowicie pertubacje dotyczące spraw wewnętrznych PKR które spowodowały zaniedbanie Archidiecezji Trizopolis. Druga sprawa to rzadka obecność poprzednika obecnego Prymasa Trizondalu w kraju zaś trzecia to plany utworzenia Narodowego Kościoła Trizondalskiego.[Narodowego Kościoła Trizondalu – przypis nasz]”
Można jednak oczekiwać, że po tej wizycie Benedykta I coś się zmieni i Trizondalczycy jeszcze raz rozważą, czy ich osobista przynależność do kościoła jest potrzebna im i Trizondalowi.
Ciekawsze niż sama narracja jest jednak jej tło polityczne. Na powitanie Benedykta I nasza delegacja wygłosiła następującą przemowę:
„Z nieskrywaną radością gościmy w Trizondalu Jego Świątobliwość, który raczył przybyć z pierwszą wizytą apostolską do Naszego kraju, ta wiekopomna chwila, jak myślimy, jest wspaniałym zaczątkiem do coraz doskonalszej współpracy pomiędzy Naszymi Narodami. W obliczu współczesnych zagrożeń, takich jak brak aktywności mieszkańców, zmniejszonej liczbie inicjatyw, odżywają demony imperializmu oraz segregacji Państw, na te które mogą bytować samodzielnie oraz na te, których suwerenność nie jest pożądana. W tym czasie jeszcze ważniejsza jest solidarność i braterstwo między sprzymierzonymi Narodami, okazywanie pomocy oraz dzielenie się radami i doświadczeniami. Liczymy, że w tym przyjaznym duchu rozwijać się będą nadal stosunki dyplomatyczne pomiędzy Trizondalem a Rotrią, bowiem zaczyn jest już zrobiony, teraz wystarczy czekać na efekty. W tym miejscu należy odwołać się do narodowych cech trizondalskich, takich jest serdeczność, gościnność i otwartość, mamy nadzieję że Wasza Świątobliwość oraz Wasze Ekscelencje je odczują, co uczyni Wasz pobyt jeszcze lepszym i pozytywnym.”
Wydaje się, że zainteresowanie sprawami kościelnymi jest w Trizondalu bardzo duże, o czym świadczyć może chociażby fakt, że nasz kraj utrzymuje tam ambasadora. Także Rotria widzi w Trizondalu kraj priorytetowy, o czym świadczy aktywność JE kardynała Dredera w naszym państwie. Kolejnym dowodem naszej uwagi jest sam fakt organizacji takie narracji, jednak istnieje także druga strona medalu, już dużo mniej radosna. Kościół Rotryjski ma tylko jednego wiernego w Trizondalu, pozostałe osoby chociaż śledzą działalność tej wspólnoty religijnej, chociaż są aktywne w jej tematach, nie zadeklarowały swojej przynależności do niej. Jeszcze w maju bieżącego roku było to pięć osób. Tak spory spadek wytłumaczył dzisiaj Krzysztof van der Ice Hans:
„Moim zdaniem na spadek liczby wiernych składają się trzy czynniki a mianowicie pertubacje dotyczące spraw wewnętrznych PKR które spowodowały zaniedbanie Archidiecezji Trizopolis. Druga sprawa to rzadka obecność poprzednika obecnego Prymasa Trizondalu w kraju zaś trzecia to plany utworzenia Narodowego Kościoła Trizondalskiego.[Narodowego Kościoła Trizondalu – przypis nasz]”
Można jednak oczekiwać, że po tej wizycie Benedykta I coś się zmieni i Trizondalczycy jeszcze raz rozważą, czy ich osobista przynależność do kościoła jest potrzebna im i Trizondalowi.