W Republice Bialeńskiej już od jakiegoś czasu trwa kampania wyborcza, a wraz z nią wzrasta liczba zapowiedzi zmian, reform i "nowych dobrobytów". Dotyczy to nie tylko polityki wewnętrznej, ale także zewnętrznej tej najaktywniejszej polskiej mikronacji. Goniec Dalmencki chciał więc przepytać jednego z kandydatów co do jego przyszłych planów i zamierzeń. Serdecznie zapraszamy na wywiad z obecnym Wiceprezydentem Hufflepuffem, który będzie nie tylko o polityce.
Redakcja: Dzisiaj w redakcji Gońca Dalmenckiego przy Alejach Ludzi ze Stali w Mieście Ludzi Pracy Rotterze mamy przyjemność gościć kandydata na Prezydenta Republiki Bialeńskiej oraz obecnego Wiceprezydenta Pana Fredericka Hufflepuffa. Bardzo serdecznie witam Pana w naszej redakcji i dziękuję za znalezienie czasu dla naszej gazety w Pańskim kalendarzu! Jak się Pan czuje na kilka dni przed rozpoczęciem wyborów?
Frederick Hufflepuff: Witam Pana Redaktora i Szanownych Czytelników! Cóż... Na kilka dni przed rozpoczęciem tych niewątpliwie ważnych z punktu widzenia nie tylko mojego, ale także wielu obywateli Republiki wyborów, czuję się bardzo dobrze i jestem niezwykle ciekawy ostatecznych rezultatów elekcji, bo sondaże pokazywały różne notowania kandydatów.
R: W trwającym wciąż sondażu "wBialenii" plasuje się Pan na drugim miejscu zbierając 8 z 20 głosów. Czy nie martwią Pana te wyniki? Skoro wystartował Pan na urząd głowy państwa, musiał Pan mieć już wcześniej szerszą wizję Republiki. Jakie punkty tej wizji mają najbardziej przekonać wyborców w Bialenii, aby zaufali Pańskiej wizji, co ma być przysłowiowym asem?
FH: Owszem, wyniki sondażu przeprowadzonego przez gazetę "wBialenii" nie są dla mnie zbyt korzystne i muszę otwarcie przyznać, że mnie nie zadowalają. Warto jednak zwrócić uwagę na mogący być bardziej miarodajnym sondaż zorganizowany przez p. Adama von Hallera w dziale "Forum Obywatelskiego", w którym mogli brać udział tylko obywatele Republiki. W tym badaniu zdobyłem 50% głosów, zaś mój kontrkandydat 35,7%. Pozostałe głosy zostały oddane na możliwość "głos pusty" i "nie wiem" (po 7%). Zupełnie nie dziwi mnie to, że mam większe poparcie wśród obywateli niż wśród całej opinii publicznej. W gronie właśnie obywateli mogłem stać się bardziej rozpoznawalny, przede wszystkim po swoich konkretnych działaniach jako Posła, Lidera Wspólnoty Rozwoju i Wiceprezydenta kraju.
Moja wizja Bialenii jest spójna i składa się na coś więcej niż tylko plan i program. Chcę, aby Republika nie tylko się rozwijała i rozbudowywała, ale także aby nie była targana wciąż konfliktami wewnętrznymi. Nie należy ukrywać, że społeczeństwo Bialenii jest dość mocno spolaryzowane. Kraj wymaga odbudowy wspólnoty narodowej i solidaryzmu w ramach funkcjonowania regionów i państw stowarzyszonych. Nie można dyskutować tylko na tematy polityczno-społeczno-gospodarcze i toczyć w tych kwestiach batalie, dzieląc się na dane środowiska i opcje. Proponuję obywatelom Republiki kilka niezwykle zachęcających do oddania na mnie głosu propozycji - aktywizację Uniwersytetu Bialeńskiego poprzez współpracę z jego właścicielem, współpracę rządu i Prezydenta z Akademią Libertas, rozwój, modernizację i większą możliwość uczestnictwa armii w życiu publicznym, wznowienie Bialeńskiej Listy Przebojów i szereg wielu innych inicjatyw i pomysłów, które sprawią, że Bialeńczycy będą mogli poczuć się w państwie jeszcze lepiej niż dotychczas.
R: Widzę, że chce Pan być prezydentem propagującym jedność i zgodę. Jest to z całą pewnością oferta ciekawa dla potencjalnego wyborcy. Jednak naszego czytelnika, poza Pańskimi poglądami na sprawy wewnętrzne Bialenii zainteresują przekonania i pomysły dotyczące polityki zagranicznej najaktywniejszej polskiej mikronacji, dlatego proszę coś nam o tym także powiedzieć.
FH: Bialeńska polityka zagraniczna za czasów rządów Pana Prezydenta Eddarda Noqterna i Wspólnoty Rozwoju podąża bardzo korzystnym i dobrym torem rozwijania stosunków z bliskimi nam państwami i wytyczania sobie celów na arenie międzynarodowej. Na pewno w kwestii tego obszaru będę, wraz z moim rządem, starał się kontynuować wysiłki poprzedników, tym bardziej, że, jeśli nie zajdą jakieś niespodziewane komplikacje i oczywiście gdy wygram wybory, bardzo realna jest reelekcja Ministra Spraw Zagranicznych i Promocji. Republika wymaga dziś uporządkowania spraw wewnętrznych i rozszerzenie wizji polityki zewnętrznej tak, aby pozyskać nowych sojuszników, aby wspierać już pozyskanych przyjaciół, np. Trizondal, i aby budować wspólny front z kilkoma państwami, mający na celu zagwarantowanie trwałych więzi w zmieniającej się rzeczywistości.
R: Rozumiem, jednak czy będzie to polityka skoncentrowana na współpracy z najaktywniejszymi (to jest najsilniejszymi) mikronacjami, czy może będą one dobierane jakimś innym kluczem? W Trizondalu od dawna istnieje teoria, która głosi, że państwo może czerpać wewnętrznie spore korzyści na współpracy międzynarodowej, o ile się to dobrze zaplanuje, a do współpracy wciągnie się firmy i zwykłych ludzi, a nie tylko dyplomatów. Czy ta teoria będzie w jakimś stopniu odzwierciedlać Pańskie zamiary?
FH: Bedziemy współpracowali ze wszystkimi państwami, które mają te same lub podobne interesy, są do nas podobne pod względem aktywności lub poszczególnych kroków, które podejmują oraz z którymi współpraca będzie wynikała z chęci jej rozpoczęcia przez druga stronę. Sukces w polityce zagranicznej nie może wiązać się tylko z zawiazywamiem sojuszy między największymi i najwazniejszymi, ale z mądrym doborem sprzymierzeńców. Na pewno przyjrzymy się rozwiązaniom trizondalskim, bo nie ukrywam, że są one ciekawe.
R: To może zostawmy na chwilę wielką politykę i porozmawiajmy o tym, co daje Panu radość w mikronacjach. Każdy ma jakiegoś swojego konika, coś co uwielbia tutaj na Polinie robić. Co jest tym czymś dla Pana?
FH: Mikronacje są dla mnie odskocznią, rozrywką i chyba juz pasją. Ciesze się, że w mikroswiecie mogę się rozwijać, nawiązywać znajomości, a może i nawet realizować tu coś, co nie udało się w świecie realnym lub co jest moim marzeniem. Moim konikiem jest dziennikarstwo. Niezależnie od tego, w jakim kraju mieszkałem, w każdym z nich prowadziłem jakieś pismo i zawsze zdobywalo ono sporą rzeszę fanów i wiernych czytelników.
R: Pańska gazeta "wBialenii" jest jedną z nielicznych, którą naprawdę warto czytać. Jednak czy nie traci ona na obiektywności, skoro Pan sam miesza się w politykę? Dąży Pan do wykreowania medium niezależnego i jak najbardziej obiektywnego, czy raczej zależy Panu na przedstawianiu swoich racji i spojrzenia na świat? To jest chyba odwieczna pokusa dziennikarza, by porzucić rzetelność na rzecz własnych poglądów (w swoim mniemaniu słusznych).
FH: Moja gazeta ma wielu czytelników, nie tylko w Bialenii, i wielu z nich ocenia ją pozytywnie. Można rzec, że w jakimś stopniu pismo odniosło juz sukces, ale nie osiadamy na laurach i nadal chcemy być tak aktywni jak dotychczas. Niewątpliwie dążę do tego, aby "wBialenii" było obiektywne, niezależne i ukazujące różne poglądy różnych obozów i osób. Dlatego do współpracy zaprosiłem Bialenczykow, polityków i Prezydentów. Wiem, że trudno jest działać w polityce i tworzyć neutralne medium. Mam jednak nadzieję, że mi to się udało.
R: Tworzenie gazety to jest jeden z tych aspektów v-życia, który powinien mieć miejsce w każdej mikronacji (najlepiej wielokrotnie). Niestety świat medialny Polina bardzo się zmienił na przestrzeni ostatnich lat. Choć wciąż istnieje Planeta, to aktywność na niej jest dużo niższa niż niegdyś, brakuje również agencji zajmujących się tematyką międzynarodową, a nie jedynie sprawami własnego podwórka. Właściwie przestał istnieć przepływ informacji dawnej gwarantowany przez Forum Mikronacje i Planetę. Czy widzi Pan przyczyny tego oraz metody poprawy tej kiepskiej sytuacji?
FH: Powodów takiego stanu rzeczy zapewne należałoby upatrywać w zmniejszenie się ogólnej aktywności polskich mikronautów i zakończeniu działalności wielu państw polskiego v-świata. Gdy powrócimy myślami do roku 2011, kiedy powstawała Santania i Burgia, której jestem współzałożycielem, nietrudno przypomnieć sobie, ile wtedy państw istniało na mapie, ile osób było zaangażowanych w mikronacje i jak wyglądał ten przepływ informacji, o którym Pan Redaktor wspomniał w pytaniu. Niestety, polski wirtualny świat nie jest już tym, czym był dawniej, i w pewnym sensie to dobrze, że tak się stało, ale z drugiej strony - brakuje nam kilku rzeczy, które funkcjonowały kiedyś, a dzisiaj nie funkcjonują. Niewątpliwie ma Pan rację, twierdząc, że dziś częściej można napotkać informacje i artykuły dotyczące sytuacji wewnętrznej krajów. Liczę jednak na to, że w przyszłości znajdą się osoby, które będą potrafiły obiektywnie opisać wydarzenia dziejące się również w innych zakątkach v-świata.
R: Oby tak się stało. Dziękuję Panu bardzo za wywiad i życzę powodzenia w nadchodzących wyborach!
FH: Dziękuję bardzo!
O polityce, prasie i pasjach rozmawiał z gościem Marcel Hans.
Redakcja: Dzisiaj w redakcji Gońca Dalmenckiego przy Alejach Ludzi ze Stali w Mieście Ludzi Pracy Rotterze mamy przyjemność gościć kandydata na Prezydenta Republiki Bialeńskiej oraz obecnego Wiceprezydenta Pana Fredericka Hufflepuffa. Bardzo serdecznie witam Pana w naszej redakcji i dziękuję za znalezienie czasu dla naszej gazety w Pańskim kalendarzu! Jak się Pan czuje na kilka dni przed rozpoczęciem wyborów?
Frederick Hufflepuff: Witam Pana Redaktora i Szanownych Czytelników! Cóż... Na kilka dni przed rozpoczęciem tych niewątpliwie ważnych z punktu widzenia nie tylko mojego, ale także wielu obywateli Republiki wyborów, czuję się bardzo dobrze i jestem niezwykle ciekawy ostatecznych rezultatów elekcji, bo sondaże pokazywały różne notowania kandydatów.
R: W trwającym wciąż sondażu "wBialenii" plasuje się Pan na drugim miejscu zbierając 8 z 20 głosów. Czy nie martwią Pana te wyniki? Skoro wystartował Pan na urząd głowy państwa, musiał Pan mieć już wcześniej szerszą wizję Republiki. Jakie punkty tej wizji mają najbardziej przekonać wyborców w Bialenii, aby zaufali Pańskiej wizji, co ma być przysłowiowym asem?
FH: Owszem, wyniki sondażu przeprowadzonego przez gazetę "wBialenii" nie są dla mnie zbyt korzystne i muszę otwarcie przyznać, że mnie nie zadowalają. Warto jednak zwrócić uwagę na mogący być bardziej miarodajnym sondaż zorganizowany przez p. Adama von Hallera w dziale "Forum Obywatelskiego", w którym mogli brać udział tylko obywatele Republiki. W tym badaniu zdobyłem 50% głosów, zaś mój kontrkandydat 35,7%. Pozostałe głosy zostały oddane na możliwość "głos pusty" i "nie wiem" (po 7%). Zupełnie nie dziwi mnie to, że mam większe poparcie wśród obywateli niż wśród całej opinii publicznej. W gronie właśnie obywateli mogłem stać się bardziej rozpoznawalny, przede wszystkim po swoich konkretnych działaniach jako Posła, Lidera Wspólnoty Rozwoju i Wiceprezydenta kraju.
Moja wizja Bialenii jest spójna i składa się na coś więcej niż tylko plan i program. Chcę, aby Republika nie tylko się rozwijała i rozbudowywała, ale także aby nie była targana wciąż konfliktami wewnętrznymi. Nie należy ukrywać, że społeczeństwo Bialenii jest dość mocno spolaryzowane. Kraj wymaga odbudowy wspólnoty narodowej i solidaryzmu w ramach funkcjonowania regionów i państw stowarzyszonych. Nie można dyskutować tylko na tematy polityczno-społeczno-gospodarcze i toczyć w tych kwestiach batalie, dzieląc się na dane środowiska i opcje. Proponuję obywatelom Republiki kilka niezwykle zachęcających do oddania na mnie głosu propozycji - aktywizację Uniwersytetu Bialeńskiego poprzez współpracę z jego właścicielem, współpracę rządu i Prezydenta z Akademią Libertas, rozwój, modernizację i większą możliwość uczestnictwa armii w życiu publicznym, wznowienie Bialeńskiej Listy Przebojów i szereg wielu innych inicjatyw i pomysłów, które sprawią, że Bialeńczycy będą mogli poczuć się w państwie jeszcze lepiej niż dotychczas.
R: Widzę, że chce Pan być prezydentem propagującym jedność i zgodę. Jest to z całą pewnością oferta ciekawa dla potencjalnego wyborcy. Jednak naszego czytelnika, poza Pańskimi poglądami na sprawy wewnętrzne Bialenii zainteresują przekonania i pomysły dotyczące polityki zagranicznej najaktywniejszej polskiej mikronacji, dlatego proszę coś nam o tym także powiedzieć.
FH: Bialeńska polityka zagraniczna za czasów rządów Pana Prezydenta Eddarda Noqterna i Wspólnoty Rozwoju podąża bardzo korzystnym i dobrym torem rozwijania stosunków z bliskimi nam państwami i wytyczania sobie celów na arenie międzynarodowej. Na pewno w kwestii tego obszaru będę, wraz z moim rządem, starał się kontynuować wysiłki poprzedników, tym bardziej, że, jeśli nie zajdą jakieś niespodziewane komplikacje i oczywiście gdy wygram wybory, bardzo realna jest reelekcja Ministra Spraw Zagranicznych i Promocji. Republika wymaga dziś uporządkowania spraw wewnętrznych i rozszerzenie wizji polityki zewnętrznej tak, aby pozyskać nowych sojuszników, aby wspierać już pozyskanych przyjaciół, np. Trizondal, i aby budować wspólny front z kilkoma państwami, mający na celu zagwarantowanie trwałych więzi w zmieniającej się rzeczywistości.
R: Rozumiem, jednak czy będzie to polityka skoncentrowana na współpracy z najaktywniejszymi (to jest najsilniejszymi) mikronacjami, czy może będą one dobierane jakimś innym kluczem? W Trizondalu od dawna istnieje teoria, która głosi, że państwo może czerpać wewnętrznie spore korzyści na współpracy międzynarodowej, o ile się to dobrze zaplanuje, a do współpracy wciągnie się firmy i zwykłych ludzi, a nie tylko dyplomatów. Czy ta teoria będzie w jakimś stopniu odzwierciedlać Pańskie zamiary?
FH: Bedziemy współpracowali ze wszystkimi państwami, które mają te same lub podobne interesy, są do nas podobne pod względem aktywności lub poszczególnych kroków, które podejmują oraz z którymi współpraca będzie wynikała z chęci jej rozpoczęcia przez druga stronę. Sukces w polityce zagranicznej nie może wiązać się tylko z zawiazywamiem sojuszy między największymi i najwazniejszymi, ale z mądrym doborem sprzymierzeńców. Na pewno przyjrzymy się rozwiązaniom trizondalskim, bo nie ukrywam, że są one ciekawe.
R: To może zostawmy na chwilę wielką politykę i porozmawiajmy o tym, co daje Panu radość w mikronacjach. Każdy ma jakiegoś swojego konika, coś co uwielbia tutaj na Polinie robić. Co jest tym czymś dla Pana?
FH: Mikronacje są dla mnie odskocznią, rozrywką i chyba juz pasją. Ciesze się, że w mikroswiecie mogę się rozwijać, nawiązywać znajomości, a może i nawet realizować tu coś, co nie udało się w świecie realnym lub co jest moim marzeniem. Moim konikiem jest dziennikarstwo. Niezależnie od tego, w jakim kraju mieszkałem, w każdym z nich prowadziłem jakieś pismo i zawsze zdobywalo ono sporą rzeszę fanów i wiernych czytelników.
R: Pańska gazeta "wBialenii" jest jedną z nielicznych, którą naprawdę warto czytać. Jednak czy nie traci ona na obiektywności, skoro Pan sam miesza się w politykę? Dąży Pan do wykreowania medium niezależnego i jak najbardziej obiektywnego, czy raczej zależy Panu na przedstawianiu swoich racji i spojrzenia na świat? To jest chyba odwieczna pokusa dziennikarza, by porzucić rzetelność na rzecz własnych poglądów (w swoim mniemaniu słusznych).
FH: Moja gazeta ma wielu czytelników, nie tylko w Bialenii, i wielu z nich ocenia ją pozytywnie. Można rzec, że w jakimś stopniu pismo odniosło juz sukces, ale nie osiadamy na laurach i nadal chcemy być tak aktywni jak dotychczas. Niewątpliwie dążę do tego, aby "wBialenii" było obiektywne, niezależne i ukazujące różne poglądy różnych obozów i osób. Dlatego do współpracy zaprosiłem Bialenczykow, polityków i Prezydentów. Wiem, że trudno jest działać w polityce i tworzyć neutralne medium. Mam jednak nadzieję, że mi to się udało.
R: Tworzenie gazety to jest jeden z tych aspektów v-życia, który powinien mieć miejsce w każdej mikronacji (najlepiej wielokrotnie). Niestety świat medialny Polina bardzo się zmienił na przestrzeni ostatnich lat. Choć wciąż istnieje Planeta, to aktywność na niej jest dużo niższa niż niegdyś, brakuje również agencji zajmujących się tematyką międzynarodową, a nie jedynie sprawami własnego podwórka. Właściwie przestał istnieć przepływ informacji dawnej gwarantowany przez Forum Mikronacje i Planetę. Czy widzi Pan przyczyny tego oraz metody poprawy tej kiepskiej sytuacji?
FH: Powodów takiego stanu rzeczy zapewne należałoby upatrywać w zmniejszenie się ogólnej aktywności polskich mikronautów i zakończeniu działalności wielu państw polskiego v-świata. Gdy powrócimy myślami do roku 2011, kiedy powstawała Santania i Burgia, której jestem współzałożycielem, nietrudno przypomnieć sobie, ile wtedy państw istniało na mapie, ile osób było zaangażowanych w mikronacje i jak wyglądał ten przepływ informacji, o którym Pan Redaktor wspomniał w pytaniu. Niestety, polski wirtualny świat nie jest już tym, czym był dawniej, i w pewnym sensie to dobrze, że tak się stało, ale z drugiej strony - brakuje nam kilku rzeczy, które funkcjonowały kiedyś, a dzisiaj nie funkcjonują. Niewątpliwie ma Pan rację, twierdząc, że dziś częściej można napotkać informacje i artykuły dotyczące sytuacji wewnętrznej krajów. Liczę jednak na to, że w przyszłości znajdą się osoby, które będą potrafiły obiektywnie opisać wydarzenia dziejące się również w innych zakątkach v-świata.
R: Oby tak się stało. Dziękuję Panu bardzo za wywiad i życzę powodzenia w nadchodzących wyborach!
FH: Dziękuję bardzo!
O polityce, prasie i pasjach rozmawiał z gościem Marcel Hans.